miksowanie live

Pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy uczynić przy miksowaniu jest wyobrażenie sobie pewnego wzorca brzmieniowego, ideału do którego chcielibyśmy zmierzać. Jeśli mamy ów wzorzec już w głowie, pora na konkretne ruchy. Jeśli koncert nie następuje bezpośrednio po próbie i istnieje ryzyko, iż poziomy dynamiki ustawione podczas niej na mikserze mogły się drastycznie zmienić, lepiej cofnąć o 3-6dB tłumik sumy, co zabezpieczy nas przed przykrym przesterowaniem sygnału wyjściowego z miksera, tym bardziej, iż muzycy mogą zagrać głośniej niż na próbie. Z tego też powodu w pierwszych minutach koncertu baczną uwagę należy zwrócić również na ustawienia czułości w kanałach wejściowych.

Generalna zasada brzmi: bez względu na to, co może się wydarzyć na początku koncertu, zawsze powinien być słyszalny wokal, werbel (grający w muzyce pop często na drugą i czwartą miarę utrzymując rytm) i instrument harmoniczny (grający akordowo) np. gitara. Oczywiście jest to dopuszczalne jedynie jeśli gramy bez próby, a prawda jest też taka, że dobry realizator dźwięku zawsze potrafi dobrze zagrać, dlatego po brzmieniu pierwszego utworu można poznać klasę akustyka. W końcu nawet jeśli na próbie mieliśmy kilka zespołów, a ten, który akurat występuje pierwszy, był pierwszy również na próbie, newralgiczne ustawienia (poziomy) można po prostu zapisać (bądź zapamiętać).

W praktyce przez pierwsze minuty koncertu zwykle mamy pełne ręce roboty, gdyż wszystko trzeba wykonywać szybko, a przy tym panować jednocześnie nad wszystkimi instrumentami, procesorami efektów, dynamiki itp., dla naszych potrzeb spróbujemy jednak omówić poszczególne elementy osobno. Dla potrzeb niniejszych rozważań przyjmiemy, iż pracujemy z typowym zespołem rockowym wspomaganym sekcją dętą.

Na koncercie muzycy często grają głośniej niż na próbie i w związku z tym baczną uwagę należy zwracać na poziomy sygnałów na wejściach miksera. Jeśli spodziewamy się, że źródło dźwięku, (np. gitara basowa, w której różnice dynamiczne pomiędzy poszczególnymi strunami są ze względu na ich różną grubość dość znaczne) może wysyłać sygnały o skrajnie różnych amplitudach, zawczasu wepnijmy w dany kanał procesor dynamiki, co znacznie ułatwi nam pracę, a także może poprawić brzmienie całego miksu. Wyskakujący ponad poziom wokalu bas czy trąbka, nie są zbyt mile widziane. Pamiętajmy jednak, że zbyt głęboka kompresja, poprzez zmniejszenie zakresu dynamiki danego sygnału, może być przyczyną sprzężeń oraz niekorzystnie wpłynąć na brzmienie instrumentu czy głosu sprawiając, iż będzie ono nienaturalne. Niemniej jednak kompresor to potężne narzędzie pracy, dzięki któremu jesteśmy w stanie kontrolować poziomy dynamiki, a nawet proporcje pomiędzy poszczególnymi instrumentami.

Jeśli chodzi o barwę instrumentów i wokali, to starajmy się odpowiednio "podzielić" między nimi pasmo akustyczne. Raczej bezsensowne jest wzmacnianie tych samych częstotliwości w brzmieniu np. dużego bębna zestawu perkusyjnego i gitary basowej. Takie zabiegi prowadzą najczęściej do zdudnienia dźwięku i przesunięć fazowych, które powodują wrażenie bądź wzmacniania brzmienia pewnych instrumentów, bądź zabierania brzmienia jednych instrumentów przez drugie. Dużo korzystniej jest rozdzielić centralne częstotliwości brzmienia danych instrumentów jak gdyby "obok siebie". Jeśli w basie podbijamy np. o +3dB częstotliwość 120Hz, to w kanale stopy zestawu perkusyjnego możemy ją o taką samą wartość wyciąć, bądź podbić delikatnie np. 80Hz. Podobnie rzecz ma się z innymi instrumentami o zbliżonej barwie, czy grającymi w tym samym rejestrze muzycznym.

Z uwagi na to należy pamiętać, że często korekcja dopasowana do brzmienia pojedynczego instrumentu niekoniecznie będzie się sprawdzać w całym miksie. Należy więc unikać znacznego nachodzenia na siebie zakresów częstotliwościowych dla poszczególnych źródeł, nawet gdyby miało to sprawić, że pojedynczo odsłuchiwany instrument pozbawiony byłby pełnego brzmienia. Jest to o tyle ważne, iż podczas prób, kiedy ustawiamy barwę pojedynczych źródeł, bardzo łatwo jest "przedobrzyć" brzmienie, co niekoniecznie sprawdza się potem w całym miksie. Należy wziąć pod uwagę także i to, że zwykle bardzo pozytywny wpływ na uzyskanie pięknego, pełnego brzmienia mają odpowiednio dobrane efekty, jak np. pogłos, który w wielu wypadkach maskuje pozorną niedoskonałość brzmieniową pojedynczych instrumentów. Pamiętajmy, że również korekcja sygnału wysyłanego i powracającego z efektów może dać nam zaskakujące i bardzo dobre rezultaty. Można to uczynić używając odpowiednich filtrów w mikserze, bądź jeśli nasz procesor efektów posiada bardziej rozbudowane możliwości edycyjne w ramach samego urządzenia.

Unikajmy pracy z maksymalnie wysuniętymi tłumikami w poszczególnych kanałach. Po pierwsze pozbawiamy się możliwości wykonania jakichkolwiek ruchów "w górę", czyli podniesienia poziomu głośności np. podczas solówki, po drugie, poprzez nadmierne wysterowanie kanału wprowadzamy do sygnału szumy własne miksera, po trzecie, w niektórych przypadkach poziom wyjściowy na sumie stołu może nieoczekiwanie osiągnąć niebezpiecznie wysokie wartości. Chodzi tu o transjenty, czyli piki sygnału emitowane przez niektóre instrumenty przy mocniejszej artykulacji.

Bardzo istotne jest uświadomienie sobie roli poszczególnych instrumentów w danej stylistyce muzycznej, oraz konkretnym utworze. Należy zawsze tak dobierać proporcje dynamiczne, aby osiągnąć wrażenie zaistnienia pewnych planów dźwiękowych, czyli przestrzeni, chyba, że stylistyka danego gatunku muzycznego wymaga postawienia ściany dźwięku, gdzie ma się wrażenie, iż wszystkie instrumenty grają niejako w tym samym miejscu. Bezsensowne jest z kolei eksponowanie w utworze o szybkim tempie i łatwo wyczuwalnym groovie instrumentów klawiszowych, grających statyczne akordy wykorzystując brzmienie typu pad, których zadaniem jest jedynie dobarwienie i ocieplenie całości brzmienia. Oczywiście mnożenie dalszych tego typu przykładów wydaje się bezużyteczne i niecelowe, gdyż każdy z nas inaczej odbiera i czuje muzykę, aczkolwiek warto pamiętać o dopasowaniu proporcji brzmienia do funkcji, jaką w danej chwili spełniają poszczególne instrumenty.

Kolejnym elementem ekspresji może być odpowiednie rozmieszczenie instrumentów w panoramie. Generalnie stałe, osadzające brzmienie instrumenty, jak stopa perkusji, werbel czy bas powinny być usytuowane dokładnie w środku miksu. Wyjątek można uczynić eksperymentując z nieznacznym rozsunięciem stopy i basu, co może w niektórych przypadkach dać szersze i bardziej miękkie brzmienie w najniższym zakresie częstotliwości. Pozostałe instrumenty powinniśmy ustawiać zgodnie z umiejscowieniem na scenie. Bardzo dobre efekty daje rozmieszczenie w ten sposób tomów zestawu perkusyjnego i mikrofonów zbierających hi-hat i talerze (tzn. tom I i ostatni skrajnie, pozostałe proporcjonalnie bliżej środka, zaś mikrofony nad głową perkusisty odpowiednio l-r). Podczas ustawiania panoramy ma często miejsce konflikt interesów pomiędzy akustykiem i publicznością siedzącą dalej od sceny w tzw. bazie (odległość równa 1,5-krotnej odległości pomiędzy głośnikami pracującymi w systemie stereofonicznym - w bazie odbiór dźwięku jest najlepszy) a pierwszymi rzędami publiczności. Chcąc pamiętać o pierwszych rzędach unikajmy skrajnych ustawień potencjometrów panoram, gdyż w przeciwnym razie możemy pozbawić publiczność siedzącą po lewej stronie brzmienia instrumentów wysłanych na prawo. Oczywiście często słychać je z odbicia, bądź wprost ze sceny, taka sytuacja nie należy jednak do najmilszych.

Warto wspomnieć szerzej o nagłaśnianiu bębnów. Z uwagi na duży zakres dynamiki emitowany przez instrumenty zestawu perkusyjnego, długi czas wybrzmiewania niektórych z nich oraz dużą ilość używanych mikrofonów powodujących przesłuchy, najczęstszym problemem jest zbyt długie, ciągnące brzmienie dające czasem wrażenie sprzężenia w zakresie częstotliwości niższego środka i dołu pasma. Szczególnie dotkliwe może być owe zjawisko w przypadku tomów i werbla.

Pierwszym lekarstwem jest usunięcie niechcianych częstotliwości przez ustawienie odpowiedniej korekcji sygnału. Drugim, mogącym w przypadku nieumiejętnego użycia sprawić wiele kłopotu, jest bramkowanie sygnałów z perkusji. Zapobiega to co prawda przesłuchom, ale wydaje się, iż nie jest raczej złotym środkiem. Skracanie wybrzmiewania parametrem wygasania bramki (decay) może spowodować, iż brzmienie bębnów będzie nienaturalne, a poza tym złe ustawienie parametrów bramki może sprawić, iż niektóre dźwięki w ogóle się przez nią nie przedostaną.

Większość niekorzystnych zjawisk wynika najczęściej z nieprawidłowego ustawienia mikrofonów, bądź niewłaściwego nastrojenia bębnów. Zwykle "jadąca" częstotliwość to pojedynczy ton składowy (alikwot) wynikający z nierównomiernego naciągnięcia górnej lub dolnej, odpowiedzialnej częściowo za czas wybrzmiewania, membrany. Tak więc mając do dyspozycji dobrze nastrojone bębny o równych czasach wybrzmiewania dla tomów jesteśmy w stanie dobrze je nagłośnić bez użycia bramek, przynajmniej na imprezach plenerowych, gdzie zazwyczaj nie ma naturalnych powierzchni powodujących odbicia i powstawanie fal stojących.

Z powyższych względów nieco gorzej wygląda sytuacja podczas pracy w pomieszczeniach zamkniętych. Tutaj użycie bramek może okazać się konieczne, aczkolwiek jeśli mamy do czynienia z falami stojącymi, to będą one zapewne emitowane nie tylko przez perkusję, tak więc może rozwiązania problemu należałoby szukać w globalnej korekcji całego systemu...

W tym miejscu dochodzimy do bardzo istotnej konkluzji - otóż nie ma gotowych formuł, rad, algorytmów postępowania jeśli chodzi o dobre miksowanie. Sztuka bowiem, a jest nią niewątpliwie także i muzyka, wymyka się wszelkim prawidłom i jest często niepowtarzalna. Najważniejsze jest nasze własne zaangażowanie i chęć poszukiwań idealnego brzmienia. Każdy z nas inaczej odbiera muzykę zarówno ze względów fizjologicznych jak i psychologiczno-estetycznych. Z tego też powodu zawsze po koncercie znajdzie się co najmniej dziesięć osób, które stwierdzą, iż coś należało zrobić inaczej. Oczywiście zadowolenie wszystkich i realizacja tysiąca możliwych koncepcji artystycznych jest niemożliwa. Ważne jest to, aby wybrać te wypowiedzi, które krytykują konstruktywnie i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski na przyszłość, a wtedy każdy następny realizowany przez nas koncert będzie nie tylko lepszy, ale i bardziej satysfakcjonujący zarówno dla publiczności, muzyków, jak i nas samych.